- Chwila, chwila, chwila.
Co? - Mara zatrzymała sie i ze zdziwieniem wpatrywała się w
Millington.
- Już nie pamiętasz?
Jerome zaproponował spotkanie. Ty , ja i on. Jutro. O czwartej. A ja
się zgodziłam, ty zresztą też.- dodała, po czym uśmiechneła
się lekko i przechyliła głowę w prawo, wciąż utrzymując
kontakt wzrokowy.
- Ale... kiedy? - spytała
ze zdziwnieniem Jaffray.
- Noo.. jakieś 15 minut
temu. - zrobiła dziwną minę. - Nie jest dobrze z twoją pamięcią
– pokręciła z dezaprobatą głową.
- Serio? . - z rozmowy z
Jeromem prawie nic nie pamietała. Poza samym Jeromem. Jego obraz
co chwila stawał jej przed oczami, a ona juz nie miała siły go od
siebie odpędzać. Całkowicie poddała się wspomnieniom.
- A ja już chyba wiem
dlaczego. - oświadczyła dumnie Amber.
- Mm?
- Przecież widziałam jak
sie w niego wpatrywałaś. - trąciła Marę łokciem. - on pewnie
też.
- Co? Jak? Amber! Mogłaś
mnie uprzedzić. Powiedzieć, dać znać, COKOLWIEK. Przez ciebie
wyszłam przed nim na jeszcze większom idiotke. - jej opanowany
głos powoli zamieniał się w pisk.- Jeżeli on już nigdy przenigdy
nie będzie chciał ze mną rozmawiać, to będzie twoja wina! Tylko
i wyłącznie. - dziwnie zamachała rękami w powietrzu, po czym z
grymasem złożyła je na piersi, chcąc jeszcze bardziej ukazać
swoje zdenerwowanie
- Whoaa..- Millington
uniosła ze zdziwieniem brwi – Trafiło cie. Znowu.- dodała.
- C-co? Skąd ci to w ogóle
przeszło do głowy? Że ja? W nim? Niee. W życiu. - prychneła.
Amber pokiwała z
przekonaniem głową.
- Tak, tak, tak, taaak. -
zanuciła- I nie prubuj zaprzeczać! Detektyw Millington wstrzyna
śledztwo!
Jaffray uśmiechneła się.
- A więć, Maro. -
blondynka złączyła opuszki palców obu dłoni. - masz mi w tej
chwili powiedzieć co tu się wyrabia, albo sama do tego dojdę.
- A co ja mam ci opowiadać.
Byłaś tam.
- No ale potrzebny opis
sytuacji z twojego punktu widzenia.
- Dobra. - brunetka
westchneła. - Co chcesz wiedzieć najpierw?
Millington spojrzała czule
w jej strone. Już w Domu Anubisa się zaprzyjaźniły. A teraz, były
jak siostry. Ich więź była niezwykle silna.
Większość ludzi uważało
ją za idiotkę. Pustą blondynke. Może nawet było w tym trochę
racji. Lecz Mara... ona była inna. Nigdy nie oceniała ludzi z góry.
Była zdania, że każdemu – nawet najgorszemu człowiekowi, należy
się kolejna szansa. Amber skrycie marzyła, by być taką jak ona.
Taką ciepłą i współczujaca. A przy tym inteligentą i
błyskotliwą. Była jej autorytetem.
Spojrzała na gwieździste
niebo.
- Co czułaś.. gdy go
zobaczyłaś. - wyszeptała. Jej głos był ciepły i czuły, co nie
uszło uwadze Jaffray. Przymrurzyła orzechowe oczy i spojrzała w
ten sam punkt.
- Wiesz. - zaczeła.- to
było dość dziwne uczucie, ale... cieszyłam się że znów mogę
go zobaczyć. Gdy myślałam o tym co zrobił, wiesz.. dwa lata temu,
ze wszystkich sił starałam sie go nienawidzić , wypszeć się
wszystkich uczuć którymi kiedykolwiek go dażyłam. I nagle
pomyślałam " dlaczego?". W końcu.. to już się zdażyło.
Po co mam rozpisywać historię na nowo? - wciąż szeptała,
wpatrując się w nocne niebo. - to bez s e n s u. - ' rozciągneła'
ostatnie słowo, jakby zastawiała się nad jego sensem. Nawet...
chyba była bym w stanie się z nim zaprzyjaźnić.
Blondynka nic nie
odpowiedziała. Dalej z lekkim uśmiechem wpatrywała się w niebo.
Kto wie, co jej chodziło po głowie. Poprostu wzieła Marę pod
ręke, i reszte drogi przeszły w milczeniu.
^^^
10 minut później
dziewczęta trafiły pod rezydencje państwa Millington. Amber wciąż
sprawiała wrażenie nieobecnej. Staneła przed bramą, tuż obok
Jaffray i odwróciła się w jej stronę. Mara już miała coś
powiedzieć, gdy dostrzegła łzy w oczach przyjaciółki. Nagle
zrobiło jej się okropnie smutno, nie lubiła płaczu bliskich jej
osób Chciała ją przytulic, pocieszyć. Gdy nie spodziewanie ta
rzuciła się jej na szyję. Zacisneła powieki i szepneła:
- Dziękuję
Przyjaciólka wtuliła się w nią mocniej.
Millington posłała jej
smutny uśmiech po czym znikneła za bramą.
Mara jeszcze chwile
wpatrywała sie w punkt gdzie znikneła przyjaciółka. Ukratkiem
wytarła łzę perlacą się w lewym oku.
- Nie ma za co.
_____________________________________________________
Ech.. rozdział miał być piękny i wzruszający a wyszedł ckliwy i naciągany. ;__; Chyba tylko ja tak potrafie. Przyznam się, że gdy układałm go sobie w myslach nawet łezka się w oku zakręciła, ale gdy to przelałam na papier.. klapa. Totalna. ;o
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. ;c Nie pisałam tu ponad tydzień. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Możecie mnie zbić. xd
Zauważyłam, że wcale Was już nie przybywa. A nawet ubywa. ( Patrz poprzedni rozdział)
Więc, mam duużą proźbę. Jeżeli są tu takie osoby które czytają te śmieci, ale ich nie komentują,proszę żeby ten jeden raz zrobili wyjątek. Chciałabym poprostu wiedzieć czy prowadzenie tego bloga ma jeszcze sens. Bo gdy wchodzę na inne blogi i widzę teksty typu: " Pod ostatnim rozdziałem było tylko 10 komentarzy. Dlaczego tak mało? " to mnie normalnie krew zalewa. ;__;
Dziękuję яєαѕση. ↨ za nominację. <3 Niedługo na nia odpowiem . :)
cнosen tωo